sobota, 27 grudnia 2014

Łapówki


Co roku Transparency International - założona w 1993 roku międzynarodowa, niezależna organizacja pozarządowa zajmująca się śledzeniem i zwalczaniem korupcji - przygotowuje raport dotyczący tego, jak poszczególne kraje radzą sobie z tym zjawiskiem. Otóż w roku ubiegłym najgorzej radził sobie - czyli nie radził sobie wcale - Afganistan, zajmując "zaszczytne", 175. miejsce i uzyskując 8 na... 100 puntów! Wcale nie specjalnie lepiej, jak wynika z raportu, radzi sobie Korea Północna i Somalia. Tadżykistan jest 24. od końca, sytuując się tym samym na lepszej pozycji niż inne poradzieckie państwa centralnoazjatyckie - Turkmenistan i Uzbekistan. Na 100 udało się mu zdobyć 22 punkty.
Korupcja jest wszędzie - pisałam już o niej w systemie edukacji. Mimo szczerych chęci w Tadżykistanie wręczenie łapówki jest trudne do uniknięcia. Prędzej czy później ktoś postawi cię w sytuacji, kiedy po prostu nie masz wyjścia. Mnie postawili kiedyś podczas podróżny w Pamir. Pustynia, na której nagle wyłania się posterunek przydrożny, a w nim dwóch nastoletnich żołnierzyków.Obcokrajowiec w samochodzie? Proszę wysiąść. Nie, nie może pani przejechać, bo nie ma pani pozwolenia. Pokazuję, że mam przecież przepustkę w paszporcie, ale oni twierdzą, że chodzi o inne pozwolenie. Generał wydał rozkaz, żeby obcokrajowców nie puszczać. Mogę tu wysiąść, na tej właśnie pustyni, i wrócić sobie do domu. Chyba pieszo. Proszę o pokazanie owego rozkazu, ale słyszę w odpowiedzi, że to rozkaz... ustny. Kierowca jeepa, którym jadę, przestępuje z nogi na nogę, reszta pasażerów zaczyna się również niecierpliwić. Wtedy jeszcze nie wiem, co robić, więc dzwonię do znajomego z uniwersytetu w Chorogu, który miał się mną zaopiekować, z pytaniem o radę. On prosi, żebym oddała słuchawkę żołnierzykom. Zadowoleni po chwili oddają mi słuchawkę, w której słyszę: no powinna pani im coś dać... Ale ile?! No, wyczuje to pani... Nie wyczuwam, więc pytam żołnierzyków, ile chcą. Sumitują się, że mieliby problemy, jakby mnie tak po prostu puścili. Ostatecznie dostają połowę tego, co zaproponowali - jakieś paręnaście złotych. W międzyczasie przejeżdża Chińczyk z prywatnym szoferem, oczywiście płaci również, ale - jak z satysfakcją informuje mnie na stronie mój kierowca - prawie 10 razy tyle. W każdym razie, ku radości reszty współpasażerów, możemy jechać dalej.
Tak bywa. Chociaż podobno obecnie sytuacja obcokrajowców poprawia się, bo ktoś z bliskich osób prezydenta wyszukuje, np. w internecie, przykłady obcokrajowców skarżących się na łapówki i wyciąga konsekwencje. Czy to prawda, czy tylko legenda miejsca, nie mam pojęcia, ale faktycznie miałyśmy z koleżanką zaskakująco pozytywną sytuację przy przekraczaniu granicy z Uzbekistanem (ukłony dla panów celników, szczególnie dla tego, który pomógł nam najbardziej, a przy okazji zresztą zaprosił mnie na wyjazd do ośrodka wypoczynkowego - sanatorium - z którego niestety nie skorzystałam). Obiektem afery okazała się być "migracjonnaja kartoczka" - świstek papieru, który wypełnia się i otrzymuje opieczętowany przy przekroczeniu granicy Tadżykistanu, a oddaje przy wyjeździe z tego kraju. Jakoś nie przyszło nam do głowy mieć je przy sobie... Porady celników były różne - "skoczyć" taksówką do domu w Duszanbe (dobrze ponad 2h w jedna stronę), albo namówić kogoś, żeby tych karteczek szukał w naszych pokojach i wysłał je taksówką. Jeden wciągnął kodeks karny w czerwonej oprawie i uprzejmie podstawił mi pod nos, żebym mogła sobie przeczytać, jaka jest kara za brak posiadania odpowiednich dokumentów. Przy okazji chętnie dołożyłby jeszcze karę za - jego zdaniem - nieodpowiednią wizę. Smutna muzyka z laptopa w tle i nasze dyskretne rozważanie, ile oni mogą od nas ostatecznie chcieć, oraz ich dyskretne rozważanie, że to obcokrajowcy, więc się może zrobić afera, jak od nas wezmą. Atmosfera trochę się poprawiła, kiedy jeden z celników zapragnął zgłębić tajniki języka polskiego i zaczął zapisywać sobie podstawowe zwroty na karteczce. Ale najważniejszy mundurowy, ten odpowiedzialny za wbicie pieczątek do naszych paszportów, trzymał nas w niepewności jeszcze długą chwilę. W końcu przepuścił.

Na koniec mało przyjemna ciekawostka - Polska w rankingu Transparency International ma zaledwie 60 punktów na 100. Lepiej od nas wypadają nawet tak egzotyczne miejsca jak Chile, Urugwaj czy Botswana.

http://www.transparency.org/cpi2013/results