niedziela, 20 marca 2016

Noworoczne profile społecznościowe

No i proszę sobie wyobrazić, jaki prezent zrobił obywatelom tadżycki rząd. Otóż otwarto z powrotem dostęp to serwisów społecznościowych, takich jak Facebook czy rosyjski VKontakte. Serwisy zostały zablokowane w związku z wrześniowymi niepokojami politycznymi i aresztowaniami resztek tadżyckiej opozycji w 2015 roku, ale oczywiście nie znaczy, że Tadżycy z tych stron nie korzystali. Korzystali chyba wszyscy, co wiem chociażby z własnego doświadczenia i obserwacji moich tadżyckich znajomych na facebooku - nie było chyba ani jednej nieaktywnej tam osoby. To kwestia obejść, które wszyscy znają i ewentualnie większych kosztów, bo w Tadżykistanie internet kupuje się na megabajty, a obejścia zużywają ich więcej. Ważne jednak, że rząd tadżycki serwisy zablokował, tym samym działając na rzecz "zachowania bezpieczeństwa narodowego" oraz "przeciwdziałania terroryzmowi". Zresztą, jak powiedziała ponoć wiceszefowa tadżyckiej Telekomunikacji, żaden obywatel się nie skarżył...

tg-tj.facebook.com
No więc mówi się, że odblokowanie serwisów to noworoczny prezent rządu - wraz z astronomiczną wiosną w Azji Centralnej obchodzony jest Nowy Rok, tak zwany Nawruz, wyznaczony przez irański kalendarz słoneczny. Jednak to raczej nie noworoczna radość spowodowała takie działania, co - jak sądzę - niedawna wizyta w Duszanbe eksperta ds. praw człowieka z ramienia ONZ, Davida Kaye'a. Przyznaję, to dobre posunięcie - nieszkodliwe, skoro i tak wszyscy korzystają z serwisów społecznościowych, a równocześnie pokazujące jakże dobrą wolę władzy...

środa, 2 marca 2016

Po warszawskim Festiwalu Azji Centralnej

Z fantastyczną organizatorką imprezy - Karoliną Krzywicką
Cudownie pełna sala :)
Całkiem niedawno, na świetnym Festiwalu Azji Centralnej w warszawskim Muzeum Azji i Pacyfiku, mówiłam o budowaniu tożsamości narodowej w Tadżykistanie. Temat moim zdaniem fascynujący - my na przykład mamy swojego ojca-Mieszka I, a nawet zjedzonego przez myszy Popiela - oczywiście obaj byli ponoć polskojęzyczni i na pewno mieli do powiedzenia co najmniej, że pobruszą, gdy żona poczywa. A kogo mają Tadżycy? Oczywiście swojego Ismaila Samanidę - historyczną postać wykreowaną na założyciela pierwszego państwa tadżyckiego w IX wieku. Ale historia jest o tyle ciekawa, że u progu powstania nowoczesnej koncepcji narodu tadżyckiego język nie był specjalnie ważnym elementem jednoczącym. Większość lokalnych mieszkańców była co najmniej dwujęzyczna, a w początkach XX wieku to raczej uzbecki, a nie tadżycki był językiem na przykład lokalnej prasy czy edukacji. Tadżycy ostatecznie swoje państwo w dzisiejszym kształcie dostali od Związku Radzieckiego , a kiedy ważyły się w tamtym czasie ich losy, całkiem spora część lokalnej inteligencji była mocno zafascynowana ideami panturkijskimi, a nie budowaniem własnego nacjonalizmu. A kiedy w końcu państwo powstało - najpierw jako autonomia w ramach Republiki Uzbekistanu, a w 1929 roku jako odrębna republika radziecka - prawie całą inteligencję wykończyły stalinowskie czystki. Nie bardzo było komu myśleć o narodowościowych ideach.
Z czasem pojawili się narodowi "ojcowie" - przede wszystkim ojciec języka, czyli wspominany już przeze mnie Sadriddin Ajni, oraz ojciec tadżyckiej historii, czyli Bobodżon Gafurow - obaj związani ze Związkiem Radzieckim i wypełniający jego plan na tworzenie narodów w obrębie radzieckiego imperium. Obu można poczytać po polsku, chociaż szczególnie ciekawy z punktu widzenia procesów narodowotwórczych jest Gafurow - jego najsłynniejsze dzieło, "Tadżycy", nie zostało przetłumaczone na język polski, ale w latach 70. ukazały się serii Ceram "Dzieje i kultura ludów Azji Centralnej". Wystarczy spojrzeć na spis treści, by przekonać się, że w Gafurowa wizji historii Tadżycy przez wieki byli kluczową nacją regionu.
Tyle pokrótce o władzach radzieckich. Jak tadżyckie władze starają się rozwijać koncepcję narodu dzisiaj - o tym na pewno niebawem. A wszyscy, którzy nie byli na Festiwalu, powinni żałować - bardzo ciekawe prelekcje, zdjęcia, rękodzieło i książki do kupienia. Bardzo intensywne dwa dni - mam nadzieję, że w przyszłym roku powtórka :)
Za zdjęcia dziękuję Ani Drozdzie.