Ten post czeka
już od kilku dni - najwyższy czas go skończyć i wrzucić, póki noworoczne
świętowanie jeszcze trwa. A trwa całkiem długo - akurat w zeszłym roku dobrych
kilka dni po Nawruzie dzwoniłam do ambasady Tadżykistanu w Wiedniu, żeby zbadać
los moich podejrzanie długo przetrzymywanych tam dokumentów, i od oburzonego
pracownika usłyszałam: To Pani nie wiem, że my tu mamy święto?!
Według
irańskiego kalendarza zaczął się właśnie rok 1394. Jak to możliwe? Ano tak, że kalendarz
liczony jest - jak i u reszty muzułmanów zresztą - od hidżry, ale lata biegną w
nim wolniej niż w księżycowym kalendarzu regulującym obrzędowość islamu. To
dlatego, że irański jest kalendarzem słonecznym, obecnie o takiej samej
strukturze jak nasz, gregoriański, podzielony na 12 miesięcy.
Nowy Rok -
Nouruz (w Iranie) czy Nawruz (w Tadżykistanie właśnie) rozpoczyna się wraz z
wiosenną równonocą i świętuje całkiem spora część świata - Irańczycy,
Afgańczycy (szczególnie nie podobał się talibom, jako zabobonny, niemuzułmański
zwyczaj), Kurdowie, a także rozmaite ludy na Kaukazie czy w Azji Centralnej (tu
rozkwit nastąpił po upadku ZSRR), nie mówiąc już o diasporach na Zachodzie. Od
2009 roku jest wpisany na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego
UNECSO. Podobno noworoczne świętowanie wymyślił sam prorok Zaratusztra -
założyciel monoteistycznej religii irańskiej, żyjący jakieś tysiąc lat przed
Chrystusem, przypuszczalnie gdzieś na wschodnich terenach późniejszego imperium
perskiego. Według irańskiej mitologii Nawruz to odrodzenie świata, które kończy
długą zimę, którą zarodki ludzkości przetrwały ukryte w ziemi przez króla
Dżamszida - tego samego, który żył setki lat i dał ludom irańskim jedwab, cegłę
i wino, wynalazł także medycynę oraz mnóstwo innych pożytecznych rzeczy.
Nowy Rok to
odwiedziny u bliskich, pikniki na świeżym, wiosennym powietrzu, imprezy z
tradycyjną muzyką i strojami, specjalne potrawy - na przykład sumalak z
kiełków młodej pszenicy. Cały świat kultury irańskiej ustawia tradycyjny stroik
obrzędowy na tkaninie rozłożonej tradycyjnie na ziemi, a teraz często na stole –
tak zwane noworoczne sufra. Wśród rozłożonych przedmiotów mamy tam haft
sin – w tradycji zaratusztriańskiej liczba siedem (haft) jest nawiązaniem do
heptady, tworzonej przez boga Ahura Mazdę i Amesza Spenta (duchowe istoty, tak
zwani Święci Nieśmiertelni). Dziś jednak nie ma zgodności, co powinno się wśród
tych przedmiotów znaleźć i zwykle zależy to od tradycji przyjętej w danym
regionie czy w rodzinie. Tłumaczy się na przykład, że powinny to być rzeczy,
których nazwy zaczynają się na literę szin (takie jak perskie mleko – szir,
cukier – szekar, słodycze – szirini), lub które zostały zebrane z
natury (od perskiego czasownika czidan – „zbierać”). Podobnych interpretacji jest kilka, ale generalnie na
noworocznym sufra mają znaleźć się przedmioty zwiastujące szczęście,
pomyślność oraz błogosławieństwo w nadchodzącym okresie, nawiązujące do
symboliki nowego życia, odrodzenia i płodności (np. świeżo wykiełkowana
pszenica, czerwone rybki, jabłko, granaty, jajka czy czosnek).
Przygotowania
do obchodów Nowego Roku zaczynają się z dużym wyprzedzeniem – sprząta się i
odnawia domostwo, a także przygotowuje nowe ubrania i obuwie dla członków
rodziny, żeby nikt nie witał nadchodzącego roku w starych. W Tadżykistanie czy
Afganistanie popularne są też świąteczne rozgrywki konne buzkaszi, czyli
„szarpania kozła”. Zajawka tegorocznych krakowskich obchodów znalazła się nawet
w Telexpressie. A czego życzą sobie Tadżycy?
Soli Naw Muborak!
Noworoczne haft sin |
Noworoczne czerwone rybki - symbol irańskiej bogini płodności Anahity |
Fajny blog :) Niedługo będzie Nowy Rok w Bangladeszu :)) Ja wybieram się na Fest Asia (25 i 26 kwietnia w Warszawie), a może potemn zaplanuję jakąś prawdziwą podróż... kto wie :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowo :) Trzymam kciuki za wielką podróż i w miarę możliwości służę radą.
OdpowiedzUsuń