Im bliżej człowiek przygląda się tadżyckim problemom z
elektrycznością, tym mocniej łapie się za głowę. Temat oczywiście znów
wypływa w mediach, bo zaraz zacznie się zima, podczas której część
mieszkańców kraju będzie siedzieć w swoich domach czy miejscach pracy
bez prądu. Każdej zimy,
mniej więcej od końca października do marca, większość terenów
Tadżykistanu pozbawionych prądu jest przez pewną część doby. Tak, miałam okazję zakosztować - prąd jest kilka godzin rano i
wieczorem, więc wieczorem wszyscy jak na komendę kładziemy się spać, bo
nagle gaśnie światło i wszystko inne. Rano budzi nas znienacka
telewizor i światło lamp. Trudno jest pracować, kiedy nie stać Cię na
agregat, a bateria w laptopie wytrzymuje niewiele. Nie mówiąc o wielu
innych rzeczach, które nam - ludziom z rejonów, w których elektryczność
jest oczywistością - przychodzą bez zastanowienia. W
najbardziej ekstremalnych sytuacjach prąd jest przez pół godziny na
dobę, albo nie ma go wcale. W tym roku było gorzej niż przeciętnie, ale
nie zniechęcili to rządu do zawieszenia eksportu energii elektrycznej do
sąsiedniego Afganistanu - 2% w styczniu i 3% w lutym. Niby niewiele,
ale trochę trudno zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, kiedy obywatele
własnego kraju siedzą po ciemku.
Co się na ten temat mówi mówi? No więc mówi się o oszczędności, o pomocy sąsiadom i wspieraniu stabilności ich kraju, co przyczyni się do poprawy sytuacji w regionie. W tej sposób Afganistan jest tez wspomagany przez Turkmenistan. Co się jeszcze mówi? Że monopolista Barqi Todżik (Tadżycki Prąd) w ten sposób pokrywa swoje długi, które powstają w wyniku sprzedaży energii elektrycznej po zaniżonych cenach na rzecz przemysłu aluminiowego, z którego zyski czerpią tylko najlepiej ustawieni ludzie w kraju.
Tej wiosny Bank Światowy ogłosił, że wspomoże projekt
CASA-1000, którego celem ma być eksport elektryczności z Tadżykistanu i
Kirgistanu na południe. Pod warunkiem, że będzie się to odbywać nie
wtedy, kiedy sami Tadżycy mają braki prądu. Kilka dni temu podobno Barqi
Todżik stwierdziło, że tej zimy ograniczy sprzedaż do Afganistanu. Może
zobaczymy, a może nigdy się dokładnie nie dowiemy.
Co się na ten temat mówi mówi? No więc mówi się o oszczędności, o pomocy sąsiadom i wspieraniu stabilności ich kraju, co przyczyni się do poprawy sytuacji w regionie. W tej sposób Afganistan jest tez wspomagany przez Turkmenistan. Co się jeszcze mówi? Że monopolista Barqi Todżik (Tadżycki Prąd) w ten sposób pokrywa swoje długi, które powstają w wyniku sprzedaży energii elektrycznej po zaniżonych cenach na rzecz przemysłu aluminiowego, z którego zyski czerpią tylko najlepiej ustawieni ludzie w kraju.
Siedziba Barqi Todżik [za: http://www.ozodi.org/ (28.10.2014)] |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz